Płacz, moja muzo piękna,
pocieszycielko strapionych!
Oto mi serce pęka
w dalekich i obcych stronach.
Mój pokój jak namiot się wzdyma
gniewnym oddechem, serca łoskotem,
a rozum każe: wytrzymać,
a serce pyta: co potem?
Ja niewolnica naga,
oto jesteśmy na targu,
bicz historii nas smaga,
słowo zamiera na wargach.
Możni pytają: „ile?”,
stręczy historia – rajfurka,
a przecież my -Termopile,
huk dział i motorów furkot!
A przecież to myśmy pierwsi
Winkelriedy pośród narodów,
we własne zebrali piersi
ostrze wrażego pochodu.
Wyją wkoło nas hieny,
wzmaga się gwar targowiska,
ale nikt nie odgadnie ceny
naszej krwi i naszego nazwiska.
Runą jedne potęgi,
inne przytłoczą nam piersi,
a my sięgniemy po Księgi,
ktore uczą życia i śmierci,
i z Świtezi wyłonią się toni
zatopieni rycerze i grody,
i Dzwon zadzwoni,
aby słyszały narody,
i przyjdą, i ziemię odmierzą
zmartwychwstałe wojska…
Nie opuści cię, polski żołnierzu,
tylko poezja polska.